Podróż ze Spalonej do Wrocławia to nie tylko 2 godziny jazdy samochodem, ale prawdziwy szlak pełen atrakcji Dolnego Śląska. Po drodze czekają średniowieczne miasta, tajemnicze kościółki, Pałac Marianny Orańskiej, Twierdza Srebrna Góra i miasteczko Frankensteina – Ząbkowice Śląskie. To trasa, którą warto odkrywać krok po kroku, zatrzymując się w miejscach, które łączą historię, legendy i niezwykłe widoki.

Nowa Bystrzyca – czarny kościółek
Tuż po wyjeździe ze Spalonej mijam mały, drewniany kościółek w Nowej Bystrzycy. Czarny od czasu i farby, wygląda jak wyjęty z baśni. Zawsze obiecuję sobie, że kiedyś się zatrzymam, wejdę do środka i zobaczę gotyckie wnętrze.
Bystrzyca Kłodzka – miasto ciasnych uliczek
Potem jest średniowieczna Bystrzyca Kłodzka. Kamienne mury, wieże, ciasne uliczki – miasto, które potrafi wciągnąć. Jadąc po drobnej kostce brukowej lubię patrzeć na jego architekturę, jakby wciąż kryła się w niej średniowieczna opowieść. Gdy niemal ocieram się o rynek (czyli formalnie Plac Wolności) i skręcam w ul. Okrzei, mam wrażenie, że to miasto czeka na odkrycie tajemnicy. Bo ta tajemnica, jak już się uwolni, odmieni wszystko.
Droga nr 33 – górskie widowisko
Za Bystrzycą wyjeżdżam na drogę krajową nr 33. I wtedy otwiera się mój ulubiony widok – dalekie góry po obu stronach, rozległe pola i łąki oraz kolory, które bez względu na porę roku zawsze powodują, że niemal nie mogę oderwać wzroku. To taki naturalny teatr, w którym główne role grają chmury, roślinność i światło.
Mielnik – wapienniki przy drodze
Zaraz potem podjeżdżam ostro pod górę, do wsi Mielnik. To tutaj zawsze przyglądam się stojącym przy drodze ogromnym wapiennikom. Milczące, kamienne wieże przemysłu, który dawno minął. Mam wrażenie, że to strażnicy doliny – witają podróżnych i przypominają, że każda epoka zostawia po sobie ślady.
Żelazno – wieś, która ma w sobie wszystko
Za Mielnikiem, przejeżdżając przez linię kolejową prowadzącą do Stronia Śląskiego, zjeżdżam łagodnie do Żelazna. Wieś wygląda niepozornie, a tak naprawdę ma w sobie całą opowieść Dolnego Śląska. Jest tu pałac z parkiem, jest stara karczma, są żelazne mosty i wspomnienie wielkiej powodzi, która przetoczyła się przez dolinę i na długo zmieniła życie mieszkańców. Historia i codzienność stoją tu obok siebie – i właśnie to sprawia, że zawsze zwalniam, kiedy przejeżdżam przez to miejsce, które istnieje nieprzerwanie od XIII wieku.

Bardo – miasto cudów i wspomnień
Kłodzko omijam obwodnicą, a potem kilka zakrętów wąskimi wąwozami – i nagle pojawia się Bardo. Bardo to dla mnie nie tylko miasto cudów, ale i wspomnienia z czasów studenckich. Jeździłem tu, bo to tutaj przyjeżdżała Orkiestra Dęta Grandioso z Radomia. A wraz z nią moja miłość z tamtych czasów. Z orkiestrą grałem czasem koncerty (na trąbce), zdarzyło się i w tutejszej Bazylice. A z piękną flecistką, trzymając się za ręce, spacerowaliśmy po starym kamiennym gotyckim moście na Nysie Kłodzkiej. Wtedy miasto wyglądało inaczej – nie było pierników bardzkich ani tak pięknie odnowionych kamienic. Dziś Bardo lśni. I za każdym razem, gdy tamtędy przejeżdżam, wiem, że trzeba się tu zatrzymać.
Pałac Marianny Orańskiej – gigant na wzgórzu
Między Bardem a Ząbkowicami, jadąc drogą nr 8, zawsze w dali po prawej wypatruję czterech wież. Majaczą one daleko, na wzgórzu (choć wydaje się, że są tylko dwie) i należą do bryły Pałacu Marianny Orańskiej w Kamieńcu Ząbkowickim. To monumentalna budowla z XIX wieku, wymyślona przez kobietę, która miała odwagę żyć po swojemu i łamać konwenanse. Z bliska robi jeszcze większe wrażenie – ogrom, neogotycka architektura i historia Marianny, która potrafiła połączyć pasję z siłą charakteru. To jeden z tych pałaców, które mijasz i obiecujesz sobie: „następnym razem zajeżdżam, nie ma zmiłuj”.
Ząbkowice Śląskie – miasto Frankensteina
Kilka minut jazdy za Bardem pojawiają się sławne na cały świat Ząbkowice Śląskie. A właściwie – Frankenstein. Tak, ten Frankenstein! To (nie) tutaj narodziła się legenda, która zainspirowała Mary Shelley. Krzywa Wieża, rynek i szlak Frankensteina – atrakcje obowiązkowe. Czasem śmieję się, że potwór Frankensteina miał swoje źródło tu, a nie w alpejskiej Szwajcarii. A Wrocław potwierdza: „Tu urodził się doktor Frankenstein”.
Srebrna Góra – włoskie miasteczko w Sudetach
Kawałek dalej, kilka kilometrów po lewej, w wąskiej dolinie oddzielającej Góry Sowie od Bardzkich (albo na ich granicy), leży Srebrna Góra. Formalnie dziś to wieś, ale sercem – pełne uroku miasteczko, jakby żywcem przeniesione z górzystych Włoch. Kolorowe kamieniczki, wąskie uliczki i kawiarniany klimat sprawiają, że łatwo się tu zakochać.
A nad tym wszystkim króluje Twierdza Srebrna Góra – największa górska twierdza w Europie, której nie zdobył nawet Napoleon. Grube mury, podziemne przejścia, historia wojska i artylerii – a do tego widoki, które potrafią odebrać mowę. To jedno z tych miejsc, które najlepiej pokazują, że Dolny Śląsk to kraina niespodzianek.
Niemcza – średniowieczny drops
Nieco dalej – Niemcza. Z obwodnicy wygląda niepozornie, ale wystarczy skręcić do centrum, by znaleźć się w cukierku. Maleńki rynek, średniowieczne mury, kolorowe kamienice – to miasteczko jest jak twardy karmelowy drops: małe, ale intensywne.
Ślęża – góra jak strażniczka
A potem, gdzieś z daleka, zaczyna wyłaniać się ona – Ślęża. Góra samotna, wyrastająca z równiny Dolnego Śląska jak strażniczka. Przez lata myślałem, że to wulkan. I nie tylko ja – wielu tak (błędnie) uważa. Ale Ślęża to święta góra dawnych Słowian, pełna kamiennych rzeźb i pradawnych kultów.
Wchodziłem na nią niezliczoną ilość razy. Z Przełęczy Tąpadła, z Wieżycy – każdy szlak ma swój rytm. Był czas, że wspinałem się raz w tygodniu, sprintem, po pracy. To było moje dolnośląskie katharsis. A Sobótka i Sulistrowiczki… do nich wciąż wzdycham!

Ostatnia prosta – Wrocław
Jeszcze kilka wiosek, kobierzyckie pola, i w końcu z ciasnej i zatłoczonej krajowej „ósemki” wjeżdżam na obwodnicę Wrocławia. Po prawej w oddali mijam rodzinne Bielany Wrocławskie, dawniej niemiecki „biedaków”, peerelowski spokojny sen przesiedleńców i uchodźców zza Sanu, dom mojej babci, prababci i całe moje dzieciństwo.
Zawsze wzdycham do sadu jabłoni, do lasku na skraju wsi czy cmentarza, z którego widok na Ślężę jest chyba najpiękniejszy.
A potem wjeżdżam do Wrocławia. Miasta, które kocham od samego początku. Tu chodziłem do niejednej szkoły, tu są moi przyjaciele i z tym miejscem związane są moje plany. Tu też mieszka mój syn, Teodor – najlepszy na świecie młodociany piłkarz-marzyciel, podróżnik i samochodowy śpiewak! No i oczywiście pasjonat Minecrafta.
Przydatne linki – atrakcje po drodze ze Spalonej do Wrocławia
- Nowa Bystrzyca – kościół Wniebowzięcia NMP
- Bystrzyca Kłodzka – miasto
- Droga krajowa nr 33
- Mielnik i wapienniki
- Żelazno – wieś i pałac
- Bardo – miasto cudów
- Pałac Marianny Orańskiej – Kamieniec Ząbkowicki
- Ząbkowice Śląskie – Frankenstein
- Krzywa Wieża w Ząbkowicach
- Szlak Frankensteina
- „Tu urodził się doktor Frankenstein” – artykuł
- Srebrna Góra
- Twierdza Srebrna Góra
- Niemcza – historia i atrakcje
- Ślęża – góra i szlaki
- Wrocław – stolica Dolnego Śląska