Napisał: Owczy Pasterz, kierownik tej całej filozofii z widokiem.
W górach wszystko brzmi inaczej. Wiatr nie tylko wieje – on coś mówi. Deski nie tylko skrzypią – one opowiadają. A cisza… cóż, ona czasem staje za Tobą i patrzy.
W Spalonej, tu gdzie kończy się asfalt i zaczyna widok, są duchy. Ale spokojnie – nie takie jak w horrorach. Bardziej… jak nieśmiali sąsiedzi z innego wymiaru.

Duchy Spalonej – nie takie straszne, jak je malują
👗 Duch kobiety z lampą – widziana przez Teo
Ostatniej zimy, między drzewami w lesie tuż za płotem Teo wypatrzył postać. Kobieta w sukni z innej epoki – może XVIII wiecznej – niosła lampę. Stała między drzewami i przyglądała się chłopcom szalejącym na śniegu. Jej lampa nie była zapalona, ale kołysała się delikatnie na wietrze. Kiedy chłopcy zamarli kobieta nie spuściła wzroku, nie zniknęła. Po prostu po kilku sekundach odwróciła się i odeszła w czerń lasu. Teo był przekonany, że ją widział. A ja jestem przekonany, że Teo nie zmyśla. Choć ta bujna wyobraźnia dziewięciolatków potrafi wymyślać prawdziwe cuda…
📺 Pokój nr 12 – Nairobi i… pilot bez właściciela
W pokoju nr 12 telewizor sam się włącza. Naprawdę. Zdarza się to tak często, że odłączamy go od prądu. Ale niech nikt się nie boi – żadnych „ringów” i „amityville’ów”. Tylko kontrola pilota… bez właściciela.
🚿 Duch w łazience – luty, godzina 3:00
W lutym dziewczyną śpiącą właśnie w pokoju nr 12 obudził dźwięk bosych stóp na podłodze. Dziewczyna podniosła się i zobaczyła mężczyznę idącego w stronę łazienki. Było ciemno, jednak nie na tyle, by mógłby to być zwykłe przywidzenie (akurat tej nocy księżyc w pełni wisiał na bezchmurnym niebie). W pierwszej chwili pomyślała, że to jej chłopak. Ale ten pochrapywał tuż obok jej prawego boku. Kiedy ponownie spojrzała w stronę łazienki ten ktoś właśnie znikał w jej wnętrzu. Dźwięki stóp ucichły. I choć goście pokoju nr 12 sprawdzili dokładnie łazienkę, pokój, a nawet wyjrzeli na korytarz, nikogo nie udało im się odnaleźć. Co wydaje się raczej oczywiste, duchy nie potrzebują drzwi…
🧍 Dziewczyna z warkoczami
Kuchnia i ciche poranki. Dziewczyny przygotowujące śniadania twierdzą, że widują ją od czasu do czasu. Młoda, współcześnie ubrana. Staje za plecami. Patrzy. Nic nie mówi. Może sprawdza, czy pasty dobrze doprawione? Może kiedyś mieszkała gdzieś na Spalonej? Może lubiła to miejsce za życia i lubi wracać tam, gdzie przyciągają ją najpiękniejsze wspomnienia? A może po prostu lubi ser pleśniowy z arbuzem…
🚪 Trzaskające drzwi – i Zuza, która się nie boi
Gdy Owca jest pusta, czasem słychać zamykające się drzwi od sali. Ja ich nie słyszałem. Ale Zuza – ciałożyczliwa joginka – wiele razy. I nigdy się nie bała. Powiedziała kiedyś: „Jak duch będzie chciał przyjść, to przyjdzie. Ja się bardziej boję ludzi, którzy wchodzą bez zaproszenia”.
🧒 Owczy Pasterz Junior i drzwi od kotłowni
Tak, Teo słyszał kroki. Znowu ten dźwięk bosych stóp na schodach przy naszym mieszkaniu. Drzwi od kotłowni otworzyły się i zamknęły sześć razy (jak mówił). W kuchni na górze coś jakby jęczało. Sprawdziliśmy kamery – nic. Ale czy to dowód, że nikogo nie było? A może po prostu duchy nie chcą się nagrywać?
📶 Duchy a wifi (czyli kłopotliwa energia)
Duchy w Owcy bawią się też… technologią. Lubią nasze wifi. Czasem je wyłączą. Czasem włączą z powrotem. Nigdy na długo. Ale wystarczająco, żeby pomyśleć: „To nie przypadek”.
🍽 Dźwięki śniadań bez ludzi
Najciekawiej jest rano. Dziewczyny w kuchni, która znajduje się na piętrze słyszą dźwięk sztućców, talerzy. Jakby ktoś już się częstował pastą z fety i groszku, nakładał sałatkę z fetą i burakiem. Schodzą na dół – pusto. Drzwi do sali i recepcji jeszcze przecież są zamknięte. Goście dopiero budzą się w pokojach. Nikt nawet jeszcze nie zapukał błagając o wcześniejszą kawę…

Owca z widokiem na… zjawiska?
W Owcy duchy nie straszą. Nie wyją. Nie szurają łańcuchami. Pojawiają się rzadko i tylko tym, którzy naprawdę chcą (albo są na to gotowi). Moja teoria? One się nas… wstydzą. Albo po prostu uczą się nas.
To nie duchy, które chcą wystraszyć. To duchy, które chcą być blisko. Być może są po prostu samotne. W końcu to Spalona. Tu mieszka w końcu niewielu ludzi. A jeszcze mniej dusz, które w duchy wierzą.
Ale jedno wiem na pewno – jeśli coś kiedyś usłyszysz w nocy, nie panikuj. Może to po prostu ktoś, kto bardzo chciał wrócić na śniadanie.
To więcej niż opowieść. To nietypowy nocleg w Sudetach – z ciszą, z widokiem i… z odrobiną mgły.