Dzień Ojca – Jestem synem mego ojca, jestem ojcem mego syna

„Jestem synem mego ojca, jestem ojcem mego syna…” – śpiewał Grzegorz Turnau, a ja – Owczy Pasterz – złapałem się na tym, że w tej jednej linijce mieści się cała moja historia. Bo dziś, w Dzień Ojca, stoję dokładnie pośrodku: z wdzięcznością patrzę wstecz na mojego tatę – Owczego Pasterza Seniora – i z czułością przyglądam się swojemu synowi, Owczemu Pasterzowi Juniorowi, Teo.

Nauczył mnie zbierać grzyby. Do dziś nie potrafię sobie wyobrazić jesieni bez wypraw do lasu – czy to w Spalonej, czy w Trzcielu. Grzybobranie to dla mnie rytuał, niemal święto.

Nauczył mnie gwizdać. Pamiętam jego spokojny gwizd, kiedy byłem dzieckiem. Bardzo mu zazdrościłem – bo sam nie potrafiłem wydobyć w ten sposób ani jednego dźwięku. Ale się uparłem. Ćwiczyłem, on pokazywał jak. I dziś potrafię zagwizdać całą Toccate i fugę d-moll Bacha. A to nie byle co.

Nauczył mnie jeździć na rowerze – ten kij przymocowany za siodełkiem pamiętam do dziś. Nauczył mnie też jeździć samochodem… no dobrze, próbował. Zrobiłem prawo jazdy, a on wręczył mi kluczyki i powiedział: 'Wyjedź z garażu.’ Tyle że garaż znajdował się w piwnicy, a z obu stron stromego wyjazdu były murki. Do dziś pamiętam jego twarz, kiedy błotnik Skody Favorit minął o milimetry szorstki tynk…

Nauczył mnie pracować bez wytchnienia. Ale i czytać – a może raczej: zaraził mnie czytaniem. Pamiętam, jak siedział zaczytany razem z mamą. Marzyłem wtedy, żeby kiedyś też tak siedzieć: zasłonięty grubą książką, przy oknie, ze szklanką czarnej herbaty z cytryną i cukrem.

Nauczyłem go jeździć na rowerze. Grać w Magię i Miecz. Zbierać grzyby – rzecz jasna! Podróżować. Gwizdać. Śpiewać. Grać w kapsle i radzić sobie z katastrofami, które – jak wiadomo – zdarzają się codziennie.

Uczę go, że świat nie musi być perfekcyjny. Że czasem warto się zgubić, spóźnić, zapomnieć, bo w międzyczasie zdarzają się rzeczy fantastyczne. Czasem zupełnie nieistotne – ale przecież właśnie te są najlepsze. Nie warto się spieszyć. No, chyba że na pizzę. Albo nad morze. Albo na grzyby. Albo po prostu – wszędzie.

W Owcy z widokiem celebrujemy nie tylko ciszę i przyrodę, ale też relacje – te, które budujemy latami, i te, które od pierwszego dnia są po prostu… nasze. Jeśli szukasz miejsca, gdzie możesz złapać oddech, pobyć z ojcem, synem, dzieckiem lub samym sobą – zapraszamy w Góry Bystrzyckie. Z widokiem. Na wszystko, co ważne.